Taki czas, gdy dużo się działo - TRZY LATA TEMU
Poczułam się nagle osaczona. Osaczona rzeczami do zrobienia, własną bezradnością, własną nieporadnością, własnym zmęczeniem i własnym zniechęceniem. I nie piszę o sprawach prywatnych, ale zawodowo-publicznych. Rzadko o tym wspominam, chociaż, jak pewnie dla każdego, praca stanowi przynajmniej 2/3 mojego życia (nie licząc snu)…
Stopniowe spadanie
To nie jest tak, że to się dzieje nagle… Taki stan nie rodzi się z dnia na dzień, ale powoli narasta. Aż któregoś dnia budzisz się pod całym zwałem szlamu… Wydawało Ci się, że nad tym panujesz, że ciągle jesteś na powierzchni, że przecież spokojnie się odkopiesz, że aż tak nie przybywa tego nad Tobą… Ignorujesz sygnały jakie wysyła ciało, znajdujesz furtki różnego rodzaju by sobie pomóc, wentyle bezpieczeństwa – w tym całym szlamie wykopujesz wąskie tunele, którymi przemykasz się na trawę, wystawiasz do góry słomki, przez które możesz zaczerpnąć świeżego powietrza, ale ta góra nad Tobą rośnie i rośnie…
Jak to możliwe?
Może być różnie. Możesz nagle zostawić wszystko, wsiąść do pociągu i wyjechać na drugi koniec kraju, albo świata. Możesz zachorować na depresję i wtedy ten szlam staje się czarny i wydaje się, że nigdy spod niego nie wyjdziesz. Możesz zachorować na chorobę ciała, która zmusi cię do zmiany w inny sposób. Możesz też to zauważyć. Odsunąć się na kilka kroków. Zobaczyć… Jak to się stało, że znalazłaś się w tym miejscu? Cały czas zachowując przecież przytomność, będąc uważną, czujną? Jak to możliwe?
Wspinanie się na wysoką górę...
Nie wiem, jak wysoko nade mną jest ta góra, która mnie przytłacza i paraliżuje. Ale jest. Mam dość sił i samoświadomości, by spod niej wyjść i stając niejako na zewnątrz zacząć łyżka po łyżce, łopatka po łopatce, wiaderko po wiaderku wykonywać te nieodrobione na czas zadania… by się spod nich wydobyć.
Milion rzeczy, a czasem jedna
Jak jest u Ciebie?
TERAZ JEST INACZEJ!
Wykonałam kawał dobrej roboty, by już nie bywać w tym miejscu co powyżej. Chcesz wiedzieć jak? Napisz do mnie 🙂