You are currently viewing Urodzić się do niesamotności.

Urodzić się do niesamotności.

EFT - czyli poćwiczmy sobie 🙂

 Agnes poznałam na kursie EFT. Do tej pory nie pracowałyśmy jednak razem podczas ćwiczeń i dopiero w ubiegły czwartek byłyśmy razem w parze. Agnes zapytała czy mam jakiś swój temat, ale ja akurat nie miałam niczego pilnego do pouwalniania więc ona zapytała czy możemy zrobić najpierw proces dla niej a potem dla mnie. Trochę tak jakbyśmy już obie wiedziały, że tej godziny starczy tylko dla jednej z nas. Dla tej bardziej potrzebującej.

EFT - proces w toku - uwalnianie od lęków...

Sesję EFT, jak chyba większość sesji, rozpoczyna się od wywiadu. Gdzieś na samym początku Agnes powiedziała, że chciałaby uwolnić lęk przed pająkami. Był to taki rodzaj lęku, który ją nie tylko paraliżował ale i wyprowadzał w poczucie winy. Akurat ćwiczyłyśmy drzewo zdarzeń w EFT, gdzie tak jak w kilku innych metodach dociera się do pierwotnego zdarzenia programującego, czasem całe nasze życie, i mającego odzwierciedlenie w tym co jest teraz.  Kiedy zaczęłyśmy opukiwać, po pierwszej albo drugiej rundce Agnes wyraźnie zobaczyła swoje pierwotne wydarzenie. To było naprawdę niesamowite. Po pierwsze, okazało się że jej mama również cierpi na pewien rodzaj fobii. Dla mnie to był pierwszy sygnał do tego, aby zwrócić też uwagę na relacje z mamą i na to, że być może Agnes niesie coś za swoją matkę. Ale na tym etapie zostawiłyśmy ten temat i patrzyłyśmy dokąd nas zaprowadzi EFT. Wydarzeniem, które zobaczyła Agnes był moment gdy bardzo szczęśliwa przyniosła do domu małego chomika, a jej wystraszona mama kazała go natychmiast odnieść. Była noc. Lato,  ale bardzo ciemno. Agnes wyszła z domu w piżamie i była przerażona. W domu koleżanki nikt nie otwierał gdy pukała i dzwoniła. Zdesperowana, wiedząc, że nie może wrócić z chomikiem do domu zostawiła go wrzucając przez okno do piwnicy. Nigdy nie dowiedziała się czy chomik przeżył. Temu wszystkiemu towarzyszyło mnóstwo emocji, a na pierwszy plan wybijało się poczucie winy i przeogromna samotność. To co było w polu uwolniłyśmy i Agnies mogła inaczej spojrzeć na swoje własne lęki. 

Sesja nam się kończyła, ale umówiłyśmy się na to by dotknąć tematu matki w innym terminie.

Ustawienie korygujące - czyli powrót do TAM

Spotkałyśmy się ponownie dwa dni później. Czułam że mogę dla Agnes zrobić dwa procesy. Pierwsze to coś co nazywam ustawieniami korekcyjnymi, a więc zmiana zapisu z przeszłości. Drugi proces to ustawienie na mamę i tatę w przestrzeni duchowej.

Obie poczułyśmy że w pierwszej kolejności zająć się należy pierwszym wydarzeniem. A mianowicie tym związanym z chomiczkiem.

Ale zanim 😉

Zanim to nastąpiło Agnes opowiedziała mi przygodę z pająkiem z dzisiejszego dnia. Do tej pory mimo ogromnego poczucia winy czuła się zmuszona żeby zabić pająka. Tak jakby jakiś wewnętrzny albo zewnętrzny przymus jej to nakazywał. Czuła się bezwolna wobec tego strachu. Tym razem jednak gdy zobaczyła pająka wiszącego na firance, po prostu przeniosła firankę za okno i wyrzuciła pająka. nie miała też tak silnych emocji jak do tej pory związanych z jego widokiem. Zniknął też ten ogromny przymus aby pająka zabić.

Już samo to było jej niesamowitym sukcesem.

A więc wracamy

Wróciłyśmy jednak do zdarzenia z chomikiem.

Ustawienia tamtego wydarzenia przebiegło bardzo pięknie. Agnes była w pełni gotowa do tej zmiany. Podczas tej korekcji otrzymała ogromne wsparcie swojej mamy, która mimo lęku przed chomikiem towarzyszyła jej w całym procesie oddawania zwierzątka. Padła też obietnica, że Agnes będzie mogła mieć inne zwierzę i tak też się stało w tamtej rzeczywistości i w skorygowanej (opiekowała się później ptaszkiem). Było to bardzo wzmacniające i uwalniające jednocześnie. Agnes nie musiała już dłużej być sama z tak więlką odpowiedzialnością. Nie została też odrzucona i postawiona przed zadaniem ponad jej siły.

Coś, co było przedtem

Jednak czułam że to nie mogło być pierwsze wydarzenie, wydarzenia programujące i delikatnie poprowadziłam Agnes do wcześniejszego zdarzenia. Dlatego, że główną emocją jej towarzyszącą przy okazji chomika, ale też i przez całe życie, było poczucie dojmującej samotności i braku wsparcia ze strony mamy.

Tutaj jeszcze mała dygresja, że kiedy Agnes miała ze mną pierwszą sesję w czwartek gdy ćwiczyłyśmy EFT to bardzo mocno kaszlała. Po tamtej sesji kaszel się ciut uspokoił, ale ja wiedziałam, czułam, że za kaszlem stoi coś więcej niż lęk. Coś innego. Oprócz kaszlu Agnes czuła też ból w płucach i bała się, że może jej się płuco zapaść tak jak jej mamie.

Droga do mamy - bez jedzenia i bez życia!

Wszystko to, cały czas, prowadziło nas do matki. Można powiedzieć, że jak po sznurku… Więc kiedy Agnes poszukała wcześniejszego wydarzenia niż to związane z chomikiem, w którym czuła tak ogromny przejmujący smutek i samotność przypomniała sobie moment, którego teoretycznie nie powinna pamiętać, a w którym nagle zniknęła jej mama. Agnes miała około 3 lat, a jej mama nagle została zabrana do szpitala. Jak się okazało z powodu zapadniętego płuca (!) Agnes została pozbawiona i matki i jedzenia. Mama karmiła ją piersią (może dokarmiała) do trzeciego roku życia.
Ponownie zrobiłyśmy ustawienia korekcyjne uwalniając bardzo dużo starej energii i w to miejsce rozświetlając nową. Było to wzruszające, oczyszczające i budujące.

I właściwie mogłybyśmy na tym skończyć, ale pojawił mi się obraz – temat i poczułam, że jeszcze tutaj potrzebne jest moje (pod)prowadzenie…

Ponowne narodziny...

Ten ostatni akt jest tak intymny, że nawet nie mam śmiałości o nim pisać. Bo nie ma nic bardziej osobistego od… narodzin.

Dzięki temu, że Agnes była gotowa, a jej podświadomość, jej dusza poprosiły mnie o to  by mogła Ona przeżyć ponownie ten proces – mógł on się zadziać. I mogła zadziać się MAGIA.. Jaki to jest niezwykły proces brakuje słów. Nie ma bardziej kojącego i karmiącego przeżycia!

Dzień później

Co będzie dalej? – Ścieżka dopiero się rozwija…

A ja dzień później dostałam taką wiadomość:

Cześć Lucynka 🙂
W nocy bardzo dobrze spałam.
Nie męczył mnie kaszel, spałam pierwszy raz na płaskiej poduszce nie na pół leżąco i spało się cudownie. Rano troszkę tylko bolało w klatce piersiowej. Teraz już zapomniałam, że mnie w ogóle bolało.
To czego wczoraj doświadczyłam było niesamowite. Jestem Ci bardzo wdzięczna za twoje prowadzenie. Potrzebowałam ciebie bardzo w tym czasie.
Dziękuję kochana ♥️

Dziękuję ja także za przepiękny proces, którego mogłam być świadkiem!

Dodaj komentarz